Nadchodzące wybory wymuszają różne decyzje, także w świecie politycznej „drobnicy”, czy też ugrupowań potocznie zwanych „kanapowymi”. W sobotę 18 marca 2023 r. w Warszawie kilkunastu przedstawicieli pozaparlamentarnych ugrupowań antysystemowych podpisało deklarację współpracy, która ma prowadzić do stworzenia jednej, wspólnej listy wyborczej. Politycy ci, wśród których nie brakuje osób działających dotychczas społecznie, wystosowali zaproszenie otwarte do tworzenia jednej listy.
Kolejna lista prawicy antysystemowej?
W deklaracji partyjek układających się 18 marca przeczytać możemy o ich wspólnej, krytycznej ocenie wydarzeń politycznych w Polsce po 1989 roku. Piszą oni również o potrzebie „zmiany semi-demokracji w Polsce i przekształcenia jej w model najbliższy demokracji bezpośredniej”, jak również o potrzebie przełamania dominacji obecnego duopolu PiS – KO. Zaznaczają, że choć różnią się w wielu poglądach, łączy ich pozytywny stosunek do mechanizmów wolnorynkowych oraz potrzeba walki o interesy różnych dużych grup społecznych.
Uczestnicy spotkania opracowali pięć propozycji mających stanowić bazę porozumienia w zakresie startu w wyborach parlamentarnych 2023 roku:
- Forma prawna, w jakiej weźmiemy udział w wyborach parlamentarnych, to partia polityczna, a nie komitet wyborczy wyborców.
- Albo rejestrujemy nową partię, albo zmieniamy statut już zarejestrowanej w sposób akceptowany przez wszystkich sygnatariuszy porozumienia, ustalając np. sposób reprezentacji na zewnątrz (rada koordynacyjna złożona z przedstawicieli sygnatariuszy porozumienia?), wyboru pełnomocnika wyborczego, podziału ewentualnej subwencji etc. oraz nazwę, która zdecydowanie odróżni nas od innych ugrupowań, zawierając w sobie istotną dla wyborcy treść (?).
- Ustalamy kilka (3-6?) najważniejszych punktów programu wyborczego, które będą dla nas wspólne oraz listę istotnych rozbieżności (o ile takowe się pojawią) i sposób ich redukcji.
- Wybieramy Radę Koordynacyjną kierująca przygotowaniami do wyborów (złożoną z przedstawicieli wszystkich stron porozumienia).
- „Przyporządkowujemy” poszczególne okręgi wyborcze sygnatariuszom, którzy będą w stanie w danym okręgu:
a) zebrać min. 6 tys. podpisów,
b) wystawić silną „jedynkę”,
c) stworzyć pełną listę wyborczą,
d) zebrać co najmniej 300 osób chętnych do pracy w wyborczych komisjach w zamian za dostarczenie min. 20 podpisów poparcia naszej listy wyborczej,
e) zgromadzić fundusz wyborczy (min. np. 20 tys. zł?), dzielony na potrzeby wyborcze w tym okręgu i potrzeby ogólnopolskie (po 50%?).
Antypartia i ruch Oburzeni – kto za nimi stoi?
Kto podpisał się pod tą wstępną deklaracją? Głównym inicjatorem porozumienia jest dr Marek Ciesielczyk z Tarnowa – działacz społeczny, który przed kilkoma laty organizował m.in. ruch Oburzonych. Z ruchu tego wyrosła w roku 2020 koncepcja powstania ugrupowania politycznego o nazwie Antypartia. Ale można wśród sygnatariuszy tej – póki co niezobowiązującej do niczego – deklaracji politycznej znaleźć też nazwisko Pawła Tanajno (Polska Liberalna – Strajk Przedsiębiorców), Krzysztofa Młynarczyka (Patrioci Polska), Waldemara Frydrycha (Pomarańczowa Alternatywa), czy też Zbigniewa Lisieckiego (niezależny działacz społeczny, były członek Amnesty International).
Antypartia twierdzi, że sprawy zjednoczeniowe posuwają się do przodu i że realne jest wystawienie list wyborczych we wszystkich 41 okręgach. Według Ciesielczyka, rozmowy trwają nie tylko z sygnatariuszami deklaracji, ale także z partią Wolnościowcy i ze Stanisławem Żółtkiem. Trochę inaczej konstatuje całość wydarzeń Paweł Tanajno – dla „Rzeczpospolitej” udzielił on wypowiedzi, w której zaznaczył, że porozumienie byłoby możliwe, gdyby całość rodzącego się ruchu wystartowała z list jego partii: Polska Liberalna – Strajk Przedsiębiorców.